Porady Duchowe
Ostatnio Kapłan ogłosił w czasie Mszy świętej, że Komunia święta będzie udzielana na stojąco, jednak uklękłam. Ksiądz powtórzył trzy razy do mnie: "Na stojąco!". Widząc jego upór, wstałam i odeszłam, nie przyjmując Komunii świętej. Czy popełniłam grzech? Ktoś mi zwrócił uwagę, że nie mam pokory. Czy powinnam dostosować się do żądania księdza?
Oto moja odpowiedź. "Czy popełniłam grzech"...? To tylko Pani sama może osądzić, gdyż nie popełnia się grzechu "automatycznie" poprzez wykonanie lub zaniechanie czegoś (jakaś czynność, czyn sam ze siebie nie jest jeszcze grzechem). Grzech najpierw musi zaistnieć w sercu - w sumieniu - a dopiero potem w czynie: wiem że źle robię, czuję to, a jednak to robię bo chcę. Ktoś rzuca pod nogi skórkę z banana bezmyślnie i idzie dalej, a ktoś inny rzuca ją umyślnie po to, żeby ktoś na niej się pośliznął i złamał nogę. Jest różnica, choć z zewnątrz niewidoczna, prawda?
Więc jeśli Pani czuła że źle robi, przeciwstawiając się "komendzie" księdza (samej "komendy" tu nie oceniam) - jeśli czuła, że niepotrzebnie unosi się swoją ambicją zamiast się dostosować (sumienie nakazywało: wstań!) - może to uznać za zło moralne, za które trzeba Boga przeprosić. Nie byłoby go, gdyby była Pani przekonana, że robi dobrze, odchodząc bez przyjęcia Jezusa.
A teraz spójrzmy na to samo od strony Pana Jezusa. On jest Miłością i cieszył się, że może Pani dać Siebie, uszczęśliwić. Tymczasem ze względnie błahego powodu musiał - pewno ze smutkiem - odejść od Pani, gdyż samo klęczenie uznała Pani za na tyle istotne, że usprawiedliwiło zamknięcie przed Nim drzwi serca. Gdyby była Pani przez cały czas skoncentrowana na Nim - na Jego miłości, majestacie, pragnieniu ofiarowania Siebie, a nie na swojej postawie i swoim własnym "problemie" - możliwe, że zupełnie łatwo pogodziłaby się Pani z "komendą" księdza. Cóż by za to Pani przeszkadzało, by przed Bogiem w Jego majestacie upaść na twarz w swoim sercu (wyobraźni) w postawie największego uniżenia?