Porady Duchowe

08 kwietnia 2025

    PAMIĘTAMY O SOBIE!

    Drodzy Bracia i Siostry, Dusze-Ofiary, Czytelnicy!
    Za tydzień zgromadzimy się w wieczernikach naszych kościołów – w niektórych pod przewodem naszych biskupów – by duchem przenosić się do jerozolimskiej kolebki naszego kapłaństwa. Niektórzy z Was na różne sposoby zapragną okazać wdzięczność swoim kapłanom za ich posługę, a jeśli uznawali ją za niedoskonałą – będą modlić się za nich i o świętość ich życia, zamiast osądzać ich surowo, gdyż to należy do Boga.
    Pragnę w Wielki Czwartek, podobnie jak w latach ubiegłych, zachęcić Was do duchowej łączności z moją wieczorną Mszą świętą, w której mam powierzać Bogu Was i Wasze intencje, które mogą być bardzo różne, zależne od Waszej sytuacji życiowej. Niewątpliwie do najważniejszych należy wypraszanie Wam u Boga łaski wytrwania na codziennym krzyżu, niesionym i ofiarowanym za nawrócenie grzeszników świata. Zgodnie z dotychczasowym zwyczajem to właśnie następnego dnia, w Wielki Piątek (wielu czyni to o godz. 15-tej), ponawiamy dowolnymi słowami swój akt ofiarowania Bogu osobistego krzyża. Jako „Iskra z Polski”, nawet nie wiedząc o tym, współpracujemy z potężnym Aniołem Gunim, rządzącym dniem 17 lutego. Pisałem o nim na swojej stronie poradyduchowe.pl jako o Aniele Krawędzi, który unosi się nad bramą piekła i w ostatniej chwili ratuje od zguby dusze, które nagle zanurzają się w głębokiej skrusze serca. Aby mogły to uczynić, ktoś musi się za nie ofiarować i modlić, czemu przeciwstawiają się duchy piekielne.  Chcę więc Was wesprzeć Ofiarą Mszy świętej, byście byli gorliwi, mężni i wytrwali w tej walce o dusze.
    Wspaniałe Triduum Paschalne, cała Uroczystość Wielkiej Nocy niech nas łączy i zespala w uścisku, który nazwaliśmy „obejmowaniem ramionami serca”, zastępującym wszystkie słowa, które moglibyśmy z tej okazji wypowiedzieć. Pędźmy w górę ku wyznaczonej mecie i pociągajmy za sobą innych, aż do spotkania w Bramie Nieba. Na całą drogę do Wiecznego Celu niech Was błogosławi Bóg Ojciec i Syn i Duch Święty.
    ks. Adam Skwarczyński, 9 kwietnia 2025

 
    Z LISTÓW – „Znak Bestii” i „czipowanie”
    Otrzymuję pytania, dotyczące znanego nam z Apokalipsy „znamienia Bestii i liczby jej imienia”. Ma być ono przyjmowane na czoło lub na rękę. Co o nim myśleć, jak się uchronić?
    1. Nie znamy szczegółów, więc trudno coś konkretnego powiedzieć na ten temat od strony technicznej, ale ta akurat jest chyba mniej ważna.
    2. Co do moralnej – nie jest wykluczone, że wyjaśnienie ks. Stefano Gobbi, założyciela Kapł. Ruchu Maryjnego, wskazuje nam właściwy kierunek myślenia: znak na czole to symbol myślenia zgodnego z regułami piekła a nie Boga, a na ręku – podobnego działania, niezgodnego z Przykazaniami i głosem zdrowego sumienia. Brak tu natomiast odniesienia do „kupowania i sprzedawania” czegokolwiek bez tego tajemniczego znamienia.
    3. Gdyby chodziło tu tylko o kwestie nie zahaczające o sferę moralną: uruchamianie takim „czipem” podskórnym jakichś urządzeń, zamków, używanie go jako nośnika informacji (jako dowód osobisty, prawo jazdy, info medyczne itp.) – można go spokojnie przyjąć pod warunkiem, że nie ma wpływu na duszę człowieka. Taki chyba jest wydźwięk Ap 13, 16-18: względy czysto ekonomiczne (kupno-sprzedaż), więc może nie ma czym się na zapas przerażać? Niektórzy strasznie ten problem wyolbrzymiają
i drżą!
    4. Kluczowe byłyby dla nas następujące kwestie moralne:
        a. Nigdy nie wolno iść na kompromis ze złem (godzić się na nie), a więc i twierdzenie, że wybór mniejszego zła jest uzasadniony, jest błędne: TYLKO „Tak – tak, nie – nie, a co jest ponad to, od Złego pochodzi” – uczy nas Jezus.
        b. Gdyby przyjęcie znaku Bestii było uznawane za zaparcie się wiary (zaliczanie odtąd kogoś do grupy niewierzących) , nie mamy innego wyjścia jak odmówić przyjęcia, nawet za cenę oddania życia (np. przez wybranie śmierci z głodu). Dotyczyłoby to także ojca lub matki, gotowych poświęcić się dla ratowania rodziny od głodu, gdyby to poświęcenie miało prowadzić ich do piekła. Mamy prawo ufać Bogu, że na wierne Mu dzieci nie dopuści takiej sytuacji i zatroszczy się dla nich o jakąś „mannę z nieba”.
        c. Pytała mnie żona niedowiarka, czy mogłaby bez konfliktu sumienia pod jego naciskiem zgodzić się na przyjęcie znamienia, gdyby nieprzyjęcie skutkowało jego odejściem wbrew przysiędze sakramentalnej. Musiałem jej odpowiedzieć, że zawsze Bóg ma być przed człowiekiem, więc i tu nie wolno by było wybrać człowieka zamiast Boga, gdyby „oczipowanie” było uznawane za odrzucenie Boga.
    Mam świadomość, że to szerszy temat, a ja wielu rzeczy nie wiem, więc gdyby były jakieś szczegółowe pytania ze strony Czytelników, będziemy mogli szukać na nie odpowiedzi.