Porady Duchowe

09 sierpnia 2025

NIE DAJ SIĘ SKUNDLIĆ! 

 

    Cóż to za dziwne słowo…? Może i dziwne dla ludzi uwięzionych w miastach, prowadzających swoje pieski do fryzjera i karmiących je konserwami z certyfikatem… Czasem jednak i oni widują jeszcze na wsi prawdziwego psa na łańcuchu przy budzie, kundla podwórzowego, więc na pewno zrozumieją poniższą bajkę z morałem Adama Mickiewicza.
    Pies i wilk
« Jeden bardzo mizerny wilk, skóra a kości,
Myszkując po zamrozkach, kiedy w łapy dmucha,
Zdybie przypadkiem brysia jegomości.
Bernardyńskiego karku, sędziowskiego brzucha;
Sierść na nim błyszczy, gdyby szmelcowana,
Podgardle tłuste, zwisa do kolana.
„A! witaj, panie kumie! Witaj, panie brychu!
„Już od lat kopy o was ni widu, ni słychu.
„Wtedyś był mały kondlik; ale kto nie z postem,
„Prędko zmienia figurę! Jakże służy zdrowie?“
„Niczego“, brysio odpowie
I za grzeczność kiwnął chwostem.
„Oj! oj!.. niczego! Widać ze wzrostu i tuszy!
„Co to za łeb, mój Boże! choć walić obuchem!
„A kark jaki! a brzuch jaki!
„Brzuch! niech mnie porwą sobaki,
„Jeżeli, uczciwszy uszy,
„Wieprza widziałem kiedy z takim brzuchem!“
„Żartuj zdrów, kumie wilku! lecz, mówiąc bez żartu,
„Jeżeli chcesz, możesz sobie równie wypchać boki...“
„A to jak, kiedyś łaskaw?“
„Ot tak: bez odwłoki
„Buty i nory oddawszy czartu
„I łajdackich po polu wyrzekłszy się świstań,
„Idź między ludzi — i na służbę przystań!“
„Lecz w tej służbie co robić?“, wilk znowu zapyta.
„Co robić? Dziecko jesteś! Służba wyśmienita:
„Ot, jedno z drugiem, nic a nic!
„Dziedzińca pilnować granic,
„Przybycie gości szczekaniem głosić,
„Na dziada warknąć, żyda potarmosić,
„Panom pochlebiać ukłonem,
„Sługom wachlować ogonem.
„A za toż, bracie, niczego nie braknie:
„Od panów, paniątek, dziewek
„Okruszyn, kostek, polewek,
„Słowem czego dusza łaknie“.
Pies mówił, a wilk słuchał uchem, gębą, nosem,
Nie stracił słówka; połknął dyskurs cały;
I, nad smacznej przyszłości medytując losem,
Już obiecane wietrzył specyjały.
Wtem patrzy... „A to co?“ — „Gdzie?“ — „Ot tu, na karku!“
„Ech, błazeństwo!..“ — „Cóż przecie?“ — „Oto widzisz, troszkę
„Przyczesano... bo na noc — kładą mi obrożkę,
„Ażebym lepiej pilnował folwarku!“
„Czy tak? Pięknąś wiadomość schował na ostatku“.
„I cóż, wilku, nie idziesz?
„Co nie, to nie, bratku!
„Lepszy w wolności kąsek ladajaki,
„Niźli w niewoli przysmaki“.
Rzekł i, drapnąwszy, co miał skoku w łapie,
Aż dotąd drapie ».
    Tak to bywa: „coś za coś”… Jeżeli więc ktoś ci coś proponuje, nierzadko czyni to nie ze szczerej i bezinteresownej miłości lub przyjaźni, gdyż na ogół wcześniej już sobie policzył, że ta propozycja mu się opłaci. Ty zaś, myśląc o wypchaniu sobie chudych boków, możesz nie zauważyć przygotowanej obroży! 
    Takim „ktosiem” jest piekielny oszust, który – jak to zrobił w Raju z Ewą – najpierw zechce wbijać klin między ciebie a Boga, podsycając twoje niezadowolenie ze Stwórcy jako rzekomo nieczułego i obojętnego na twoje problemy i pragnienia, dalekiego i nielitościwego, głuchego na twoje modlitwy błagalne (w takim świetle chce ci Boga ukazywać). I nawet nie podejrzewasz, do czego on zmierza: gdy tylko pomyślisz, że jego, diabła, mógłbyś poprosić o pomoc, ten pyszałek już tryumfuje! Ale jego prawdziwe zwycięstwo to ten moment, w którym rzeczywiście go o coś poprosisz, choćby o najmniejszą rzecz albo pomoc… Czy to jego bezpośrednio, czy też (może wcale nie wierzysz w jego istnienie? – to nie ma znaczenia) poprosisz człowieka skorumpowanego, który jest jego prawą ręką. Jest takie powiedzenie: „daj diabłu paznokieć, a złapie cię za całą rękę”. A gdy już cię złapie, będzie dawał coraz więcej aż do momentu, w którym będzie mógł za to służenie tobie, wzgardzonemu i znienawidzonemu stworzeniu, okrutnie się zemścić.
    Im ktoś dalej jest od Boga, a zarazem swoje własne „ja” intensywniej wynosi na piedestał i od innych tego oczekuje, tym bardziej podatny jest na skundlenie. W diabelską pułapkę wpadają liczni ludzie, których piekło obdarza majątkiem, władzą, sławą, zaspokojeniem żądz, a przy tym podsyca ich wady, którym łatwo ulegają, zamiast pracować nad ich pokonaniem. Rachunek wypisze im później, a teraz się ukrywa, niewiele żąda, a jeśli formalnego oddania mu duszy, to raczej dopiero na końcu.
    Przykładów skundlenia nie trzeba daleko szukać, bo aż kłują w oczy. W naszej dzisiejszej polskiej rzeczywistości idą tą drogą chociażby ludzie przekupni w rządzie, w sejmie, w senacie, we władzach samorządowych – ci wszyscy, którym się „opłaci” rządzić tak a nie inaczej, głosować wbrew polskiej racji stanu, walczyć z katolicką moralnością, naruszać konstytucję, niszczyć gospodarkę, hańbić mundur, deprawować dzieci i młodzież, za naszymi plecami umawiać się z wrogami. Kto i ile im za to płaci, żeby im się „opłaciło”, ze wstydem ukrywają. Z piekielną obrożą na szyi używają sobie życia wzbogacając się, jadą z rodziną na Hawaje czy do Dubaju, kupują drogą willę, „zapewnili sobie (jak myślą) daleką przyszłość”. I tak ci najbogatsi stają się moralnie najbiedniejszymi, a jako niewolnicy piekła mogą liczyć na „wieczne ciepełko” u swojego „przyjaciela”, któremu na ziemi zaufali. To może wydawać się dziwne, ale tak jest: uznają go za „dobrego”, „lepszego od Boga”, gdyż zaspokaja ich zachcianki i na razie nie pyta o cenę. I naiwnie tak myślą: skoro na ziemi był dla nas „dobry”, to dlaczego w piekle miałby takim nie być?
    Warto bliżej przyjrzeć się wybierającym taką drogę, rodzajom „obroży” i „łańcuchów”, trzymających ich na uwięzi, ale także okolicznościom ich zniewolenia. Jeśli Bóg pozwoli, uczynimy to za tydzień.
    ks. Adam Skwarczyński, 8 sierpnia 2025.
PDF