Porady Duchowe
Był u mnie może z pół godziny, z zaskoczenia, więc nie mając czasu na rozmowę, potraktowałem go jak wszystkich: był z daleka, więc chciałem czymś poczęstować, lecz odmówił. Wyciągnął 200 zł (jakimś ubogim się przyda - powiedziałem), dałem mu swoje publikacje. Zostawił mi jakieś pisma, zrobił sobie ze mną w kaplicy zdjęcie i szybko się ulotnił. Dopiero wieczorem, czytając, złapałem się za głowę: „naczelnik państwa"? „Przyszły papież Piotr II"? Diabelskie karty tarota jako „dar od Boga"? „Wtajemniczony w nieznaną apokalipsę na podstawie tajemnych nauk Jezusa, udzielonych ukrytej uczennicy Salome"? Wiara w kontakty z „cywilizacjami pozaziemskimi"? „Reinkarnacja" czyli jego wiara w kolejne wcielenia duszy, przez co okazuje się niekatolikiem? Umie czynić cuda większe niż Jezus: nie tylko wskrzeszać umarłych (na razie przećwiczył to na zdechłym kocie), ale nawet przywracać młodość komu zechce, no i przywoływać na ziemię dusze zmarłych w odmłodzone ciała? A przy tym wszystkim jest… „specem od Intronizacji Jezusa", podobnie jak Grzegorz z Leszna! Gdyby oglądać jego filmiki - nie mam na nie czasu, ale ludzie mnie o nie pytają i podają z nich pikantne szczegóły - próbuje być np. nauczycielem „prawdziwej modlitwy". Ma być ona o tyle skuteczna, o ile ktoś odizoluje się od świata ze stoperami w uszach - wtedy „1000% skuteczności" zapewnione (a może milion, tak jakby 1 procent nie stanowił 1/100 całości?), Bóg musi się poddać! Także nauczyciel życia w małżeństwie - rozwody jak najbardziej… Jednym słowem: guru czyli oświecony przewodnik dla wszystkich w różnych dziedzinach życia. A przy tym… liczy na moją współpracę z nim, którą potrafi docenić i nagrodzić! Mam wszystko rzucić i stanąć u jego boku…
Na drugi dzień zaalarmowano mnie, że na swojej stronie „proroka" odczytał publicznie list z propozycją „współpracy", który mi zostawił jako prywatny! Potem kolejne alarmy: twierdzi, że milczenie Księdza jest potwierdzeniem, że uznał go za takiego, za jakiego się podaje, więc wszystko jest na dobrej drodze. Tego było już za wiele: chciał najwyraźniej oprzeć się na mnie, by siebie uwierzytelnić, więc nie wystarczyło umieszczenie go na mojej stronie wśród fałszywych proroków (chodziło o mój artykulik „Uciekajmy od fałszywych proroków!") - teraz sprowokował mnie do bardziej szczegółowego odniesienia się do jego pomysłów. Nie umiałem tego napisać sucho, sztywno i zwięźle, uderzając w niego i ostrzegając przed nim innych, bo w zasadzie nic złego mi nie zrobił, a nawet chciał mi po swojemu pomóc… Aha - poza jednym.
Otóż Łukasz wprowadza w błąd swoich fanów twierdząc, że jestem rzekomo suspendowany, czyli pozbawiony w ogóle możliwości celebrowania Mszy świętej. Wg niego jestem przez to skrzywdzony, więc on swoim autorytetem musi to naprawić… To zupełna nieprawda! Dawniej kaplica służyła ludziom korzystającym z mojej poradni życia duchowego, a skoro Biskup ją zamknął, tym samym pozostała ona tylko dla mnie samego jako ściśle prywatna. Wprawdzie chciał pozbawić mnie możliwości nauczania o Paruzji Jezusa (uznał to nauczanie za błędne), jednak tą izolacją sprawił mi wielką radość. Od początku kapłańskiego życia marzyłem o takiej Mszy świętej w samotności i ciszy, jaka przysługuje rekluzom, czyli eremitom zamkniętym do końca życia w swojej pustelni - tak jest np. u Kamedułów. U nich być nie mogłem, gdyż nie było w tym woli Bożej, lecz na końcu życia otrzymałem tę łaskę i każda taka Msza jest dla mnie duchowym wstrząsem.
A teraz… zapraszam Czytelników do NOWOROCZNEGO KABARETU, licząc na to, że spojrzą na Łukasza A. we właściwym świetle, a ja nie będę musiał wyglądać przez okno i nasłuchiwać - jak to się stało po jego fałszywym alarmie - kolejnych ekip policji, pogotowia ratunkowego i pracowników socjalnych… A więc… życzę Wam wprawdzie krótkiej, ale dobrej zabawy!
Chodźcie starzy, chodźcie dzieci,
czeka na was kabarecik!
W naszym szarym, smutnym świecie
trzeba się rozerwać przecież!
Zaraz ze mną śmiać się macie,
tylko nie naróbcie w gacie!
Chodźcie pośmiać się i młodzi,
wam dopalacz nie zaszkodzi.
Łukasz, Łukasz, kogo szukasz?
Może gościa nam wykukasz?
Szukam ja wśród was frajera,
który daje się nabierać.
Gdy wysoko nos zadziera,
to go wezmę na premiera.
Gdy na falach mych nadaje,
na marszałka się nadaje.
A ty Łukasz w tym wcieleniu
czemu jeszcze jesteś w cieniu?
W cieniu…? Jam naczelnik państwa!
Tyle jest w tym rządzie draństwa,
że już władzę przejąć muszę
i napełnić wreszcie brzuszek.
Byłem żabą, później kotem
i przy widłach prostym chłopem,
teraz jestem namaszczony
i na króla przeznaczony.
Gdy docenią me zasługi -
w Rzymie będę ja, Piotr II.
Wtedy Kościół zreformuję:
rozwody zaaprobuję,
księża muszą się ożenić,
Mszę na krótszą trzeba zmienić.
Cenię księdza Skwarczyńskiego,
niech kardynał będzie z niego.
Proponuję mu współpracę,
a posłusznym dobrze płacę!
Ciało jeszcze mu odmłodzę
i sowicie go nagrodzę.
I daję mu obietnicę,
że powiększę mu kaplicę,
żeby tłumy się zleciały
i o Paruzji słuchały.
Już mnie z tego duma bierze,
bo czym biskup przed papieżem?
Ze mną to nie ma zabawy,
nie ma dla mnie trudnej sprawy.
To nie przyjdzie wam do głowy,
lecz gdy prorok czasów nowych
coś wam powie, to się spełni,
lecz musicie być mi wierni.
Pisma już od lat tysięcy
o mnie były, może więcej.
Kto nie wierzy, niech żałuje,
bo sobie zgubę szykuje.
Biskupi mnie już słuchają,
i moje listy czytają,
Duda mi nadstawia ucha
i rad moich chętnie słucha.
O mnie wiedzą i w Afryce,
znają moje tajemnice,
do mnie rękę wyciągają,
do kieszeni zaglądają.
Czeka mnie bogactwo, sława,
ze mną, bracia, nie zabawa!
Więc przyjmijcie moje rady,
które nie są od parady.
I szykujcie mi korony,
bom ja przecież namaszczony!
Łukasz, Łukasz, kogo szukasz?
Szukaj żony, płodźcie dzieci,
może rozum ci oświeci.
Przestań włóczyć się po świecie
i bredzić w tym kabarecie.
Nie wcielenia, nie kosmity,
boś ty chłop nie w ciemię bity,
nie proroki, naczelniki,
nie papieże, nie filmiki.
Bierz się chłopie do roboty
i nie rób z siebie idioty.