Porady Duchowe

07 listopada 2025

CIAŁA DUCHOWE

 Trójjedyny Bóg nie jest jak jakaś chmurka, mgiełka, bezkształtna światłość, byt „bezpłciowy” i niemożliwy do rozpoznania zmysłami. Wprawdzie jest czystym duchem, ale w ciele duchowym. Skoro stworzył nas jako podobnych do Siebie („na swój obraz i podobieństwo”), z tego samego wynika, że On jest podobny do nas, jak doskonały malarz do swojego autoportretu. Choć (z wyjątkiem Syna, Boga-Człowieka) nie ma jak my ciała fizycznego, ziemskiego, materialnego, ale ma je duchowe, w takie też ciało przyoblekł wszystkie swoje stworzenia, aniołów i ludzi. Dlatego nawet na ziemi może być przez nas postrzegany zmysłami, gdy tego zechce.
    Pamiętamy z Ewangelii, że dał się nam słyszeć głos Boga Ojca, i to trzykrotnie: nad Jordanem w czasie chrztu Jezusa, nad górą Tabor w czasie Jego przemienienia oraz nad świątynią jerozolimską, gdy odpowiedział na prośbę swego Syna (J 12, 27-30): «„Ojcze, wsław Twoje imię!” Wtem rozległ się głos z nieba: „Już wsławiłem i jeszcze wsławię”.
Tłum stojący [to] usłyszał i mówił: „Zagrzmiało!” Inni mówili: „Anioł przemówił do Niego”. Na to rzekł Jezus: „Głos ten rozległ się nie ze względu na Mnie, ale ze względu na was”». Głos wydają z siebie osoby przy pomocy narządu mowy, aktywnego na ziemi, a w jeszcze doskonalszym stopniu w Niebie. Duch Święty ukazał się nad Jordanem w postaci gołębicy,
a w Wieczerniku w postaci ognistych języków w szumie wichru.

    Gdybyśmy nie utracili Raju, z pewnością moglibyśmy widzieć i słyszeć Boga jak Prarodzice przed grzechem. Abraham Go ugościł, częstował, rozmawiał z Nim. Mojżesz często
w Namiocie Spotkania „rozmawiał z Bogiem twarzą w twarz, jak się rozmawia z przyjacielem” (Wj 33, 11). Prorok Ezechiel widział Boga na tronie jako „zarys postaci człowieka”, przysłoniętego światłem. Cała Biblia usiana jest świadectwami ludzi, którzy byli w bliskim kontakcie z Bogiem, a wyróżnia się w tym Apokalipsa św. Jana, zbudowana z wizji i obrazów.

    Objawienia charyzmatyczne obfitują w podobne treści. W roku 1932 Bóg Ojciec ukazał się (jako 30-letni mężczyzna) włoskiej zakonnicy Eugenii Ravasio, siadając obok niej na ławce
i dyktując jej orędzie do ludzkości, uznane przez Kościół za prawdziwe. Pragnął, by Jego „portret”, namalowany przez Siostrę, znalazł się w domach i w zakładach pracy, ale niestety został ukryty. Znana boliwijska mistyczka Catalina Rivas, ciesząca się uznaniem swojego biskupa, widziała na tronie w Niebie postać Boga Ojca w białej szacie, a za chwilę wychylił się zza Niego Syn Boży w złotej, a potem Duch Święty w czerwonej – wszyscy Trzej różniący się od siebie tylko kolorem szaty. Mnie samemu nikt nie wmówi „bezpostaciowości” Boga, gdyż jako małe dziecko zostałem przez Maryję w Jej ramionach zaniesiony do Nieba, gdzie unosiliśmy się przed Obliczem Boga Ojca jako olbrzyma, zasiadającego na tronie w otoczeniu aniołów i świętych, bardzo przy Nim małych.

    Zanim zaistniał Czyściec, jego rolę w czasach Starego Testamentu pełniła Otchłań, istniejąca także i dzisiaj dla ludzi nieochrzczonych. Z niej to wróżka z Endor wywołała
Proroka Elizeusza na prośbę króla Saula, by ten mógł z nim rozmawiać; z niej na górze Tabor wyszli Mojżesz i Eliasz, prowadząc rozmowę z przemienionym Jezusem. Wszyscy oni byli
w ciałach duchowych, bo przecież fizyczne zostały pogrzebane i czekają na zmartwychwstanie na końcu świata.

    Nasz Kościół posiada świadectwa wielu ludzi, którzy spotkali w ziemskim życiu przychodzących z Nieba Maryję, aniołów i świętych oraz z Czyśćca tych, którzy w nim pokutują– wszyscy byli w ciałach duchowych. Ci z Czyśćca pozostawili po sobie wiele śladów swojej męki, np. wypalone w drewnie kształty swoich dłoni. Zanim nasze ciała fizyczne zostaną na końcu świata wskrzeszone, już teraz dusze złączone są z ciałami duchowymi, obdarzonymi władzą poznawczą, i to doskonalszą niż zmysły fizyczne. Przykład: nasz ziemski wzrok nie jest przystosowany do oglądania światłości wiekuistej, niebiańskiej, a jeśli komuś – jak mnie – dane było zajrzeć do Nieba, to tylko dzięki ciału duchowemu, które na razie nie podlega poznaniu przez zmysły fizyczne. Pamiętam, jak pewnego razu, wracając z Nieba, musiałem z wielkim wysiłkiem i niechęcią wciskać się w ciało fizyczne jak w zbyt ciasny śpiwór…
    Zakończę to rozważanie następującym apelem: gdy będziemy odmawiać Modlitwę Pańską, posługujmy się swoją wyobraźnią, zwracając się do naszego Ojca Boga jako do żywej osoby, jak małe dzieci do swojego Tatusia, a nie w kierunku jakiejś nieokreślonej światłości, a może nawet próżni. On ma dla nas Ojcowskie serce, więc i my miejmy je dla Niego; On ma dla nas otwarte ramiona, więc rzućmy się w nie z miłością! Miłość chce być kochana, więc znajdźmy swoje własne sposoby na okazywanie swojej własnej Bogu.
    Ponieważ ostatnio wielkość, rola i przywileje Maryi są atakowane – jeśli Bóg pozwoli, za tydzień przyjrzymy się im bliżej.