Porady Duchowe
Model przy stwarzaniu świata
Maryja stanowiła odwieczny „model”, na którym opierał się Stworzyciel świata. Bóg jako Niestworzona, Absolutna i Pełna Mądrość, chciał Ją powołać do życia jako stworzoną przez siebie na swój wzór Stolicę Mądrości.
Z Księgi Przysłów 8, 22-31: «Pan mnie stworzył, swe arcydzieło, jako początek swej mocy, od dawna, od wieków jestem stworzona, od początku, nim ziemia powstała, […] nim ziemię
i pola uczynił – początek pyłu na ziemi. Gdy niebo umacniał, z Nim byłam, gdy kreślił sklepienie nad bezmiarem wód, gdy w górze utwierdzał obłoki, gdy źródła wielkiej otchłani umacniał, gdy morzu stawiał granice, by wody z brzegów nie wyszły, gdy kreślił fundamenty pod ziemię. Ja byłam przy Nim mistrzynią, rozkoszą Jego dzień po dniu, cały czas igrając przed Nim, igrając na okręgu ziemi, znajdując radość przy synach ludzkich».
«Rzekł Bóg: Uczyńmy człowieka na Nasz obraz, podobnego Nam. […] Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył: stworzył mężczyznę i niewiastę»
(Rdz 1, 26-27).
Bóg jest Miłością, więc i człowiek na początku był miłością, nią promieniował na wszystkie stworzenia wolne od śmierci, rywalizacji, okrucieństwa, a za to żyjące w przyjaźni zarówno z nim, jak i ze sobą. Darem panowania przez miłość nad całą przyrodą cieszył się do chwili, w której odkrył swoją nagość, uległ żądzy seksualnej, stracił panowanie nad samym sobą i nad najniższą sferą swojej osobowości, ze wstydem uciekając od Boga-Miłości. Wtedy niższe stworzenia wymknęły się spod jego władzy, zdziczały i stały mu się wrogami. Obraz tego co się
z człowiekiem stało widzimy w pierworodnym synu Prarodziców Kainie: mimo ostrzeżeń ze strony Boga zdusił głos sumienia i z nienawiści zamordował z błahego powodu swojego brata.
Można powiedzieć, że niezdany egzamin z miłości, która miała polegać na pełnym i jak najdoskonalszym posłuszeństwie Bogu, to sprawił, że obraz Boga w człowieku doznał ogromnego zamazania i na tyle został zniszczony, że stał się niepodobny do Boskiego Oryginału, zanim jego Stwórca zdążył go ukończyć. Stworzenia nie miałyby pojęcia o tym, jak miał on wyglądać, gdyby nie to, czego dokonał Stwórca w Nazarecie w domu Joachima i Anny, dając im łaskę poczęcia Niepokalanej. Autoportret Boga, któremu na imię Maryja czyli „Gwiazda”, wolny od skażenia rajskim buntem i jego skutkami, jest najdoskonalszym z dzieł Boskiego Stwórcy, Jego dumą i radością, zwierciadłem wszystkich Jego doskonałości.
Nie mógł stworzyć nikogo, kto by doskonalej i pełniej odzwierciedlał Jego Dobro, Piękno i Prawdę. Pod tym względem Maryja jest „drugą po Bogu” i tylko o tyle od Boga niższą, że jest Jego stworzeniem. Ponieważ Bóg w swych Trzech Osobach oddaje się całkowicie człowiekowi i w nim mieszka, stając się dla niego „darem”, jak mógłby zastrzec wyłącznie dla samego siebie to swoje stworzenie, które było Jego najcenniejszym skarbem? Również Maryję uczynił swoim darem dla nas, po Bogu najcenniejszym.
Święty Maksymilian Kolbe, niezrównany teolog i mistyk, od dziecka zjednoczony z Maryją (wspomnijmy chociażby wizję dwóch koron, które miał od Niej otrzymać), nazwał Ją „całą Bożą”. Można w tym określeniu dostrzec odpowiednik Łukaszowego „Przepełniona Łaską”.
Jako taką, obdarował Bóg Maryję pełnią trzech darów, czerpiąc je z absolutnej pełni w Nim samym istniejącej. Są nimi Dobro, Prawda i Piękno. Pod tym względem przewyższa Ona wszystkie pozostałe stworzenia, z najwspanialszymi aniołami włącznie.
Wszystkie cnoty Boga stały się udziałem Maryi w sposób dla nas niezgłębiony, mimo iż jest tylko stworzeniem. A to znaczy, że całej wieczności nie starczy, by w pełni poznać Maryję! Odkrywanie Jej doskonałości – ciągle na nowo – będzie dla nas wciąż fascynującą „niespodzianką”. Nigdy też żadne stworzenie nie powie, że Ją kocha tak intensywnie, jak jest przez Nią kochane. Nigdy więc nie „nasycimy” się Maryją – ani Jej dobrocią, ani Jej pięknem, ani obfitością posiadanej przez Nią prawdy o Bogu i stworzeniu… Bez końca z serc wszystkich Niebian będzie wydobywało się wołanie: o jak wspaniały musi być Bóg, skoro tak wspaniałe jest Jego najdoskonalsze stworzenie! I wpatrzeni w Maryję, trwając przy Niej i przy Jej sercu, będziemy wyśpiewywać wciąż nowe, najpiękniej1sze hymny uwielbienia Stwórcy, ku szczęściu samej Królowej Nieba. A nasz podziw dla Maryi będzie jednocześnie dodatkowym szczęściem dla Jej Stwórcy, który Nią obdarował swoich aniołów i świętych i raduje się ich radością.
A. DOBRO zawarte jest we wszystkim, co Bóg, stwarzając Raj, „widział że było dobre”, a gdy ktoś czyni dobro darem, mówimy o jego dobroci. Tak więc dobroć Maryi ustępuje tylko absolutnej dobroci Boga, Ona cała jest „cała dobra”, a zarazem cała jest „dobrocią”, udzielającą się wszystkim Bożym stworzeniom.
W Maryi będę bez końca poznawać i zgłębiać Dobroć Boga. Dobroć to nic innego, jak okazywanie miłości poprzez dobre czyny na rzecz miłowanego czyli świadczenie mu dobra.
I tak miłość miłosierna przychodzi z pomocą komuś, kto doświadcza braku jakichś wartości, miłość serdeczna otacza spragnionego uczuć, wyrażając się w okazywanej mu czułości, tkliwości, troski o jego dobre samopoczucie itp. Wszystkie, nawet najbardziej subtelne odcienie miłości, cechującej doskonałą matkę, przyjaciółkę, wychowawczynię, powierniczkę najskrytszych tajemnic – znajdę u Maryi i w Maryi zawsze w stopniu najwyższym, godnym podziwu, zachwycającym i przyciągającym do Jej serca każde ze stworzeń w taki sposób, jakby było ono jedynakiem i tylko ono koncentrowało na sobie wszystkie Jej uczucia i całą uwagę. Do tej prawdy jeszcze powrócę. To wszystko cechuje samego Boga, tyle że w stopniu absolutnym
i nieograniczonym. Czy wobec tego Bóg jest „macierzyński”? Oczywiście! Żadne stworzenie nie może Go przewyższyć pod żadnym względem, a więc także najdoskonalsza matka odzwierciedla w sobie tylko cząstkę tej doskonałości, która cechuje jej Stwórcę; Matka Najświętsza – w stopniu najwyższym.
W wewnętrznym życiu Trójcy Świętej istnieje, jako owoc miłości, wymiana dóbr, stanowiących własność Osób Boskich, natomiast stworzeniom się one nie należą z natury, lecz są im udzielane z Bożej łaski, z Bożego Miłosierdzia. Otóż Łaski Pełna została obdarowana przez Boga pełnią wszelkich dóbr, jakiekolwiek mogły być kiedykolwiek – przez całą wieczność – ofiarowane stworzeniom. A ponieważ Jej niepokalane serce, przepełnione miłością, nie zatrzymuje niczego dla siebie (podobnie jak Osoby Boskie) – staje się Ona dla nas, z woli Bożej, Wszechpośredniczką Łask.
Maryja została Matką nie tylko Głowy – Chrystusa – ale i całego Jego Ciała Mistycznego. Prawdę tę możemy odczytać w Chrystusowym „testamencie z krzyża”. Uroczyście uznał Ją za Matkę Kościoła Paweł VI 21 listopada 1964 roku. Wierzymy więc w Maryjne pośrednictwo macierzyńskie i z nim wiążemy orędownictwo Maryi za nami; dzięki niemu jako dzieci Boga
i Jej dzieci możemy cieszyć się obfitością nieprzeliczonych łask i darów Bożych. Jest to nie tylko łaska uświęcająca, otrzymywana na Chrzcie i odzyskiwana w sakramencie Pokuty, ale
i cnoty wlane wiara, nadzieja i miłość, dary i owoce Ducha Świętego, łaski uczynkowe, charyzmaty, powołanie, Boże natchnienia i oświecenia.
B. PIĘKNO BOGA jest nieskończone, absolutne, a Maryja jest jego doskonałym zwierciadłem. Od wieków, od początku, najwięksi natchnieni artyści – poeci i malarze, kompozytorzy, rzeźbiarze i pisarze, a ostatnio scenarzyści – usiłowali znaleźć jak najwłaściwsze formy wyrazu, by przybliżyć nam Jej piękno, ale wszelkie porównywanie go ze wszystkim, co istnieje na całym świecie, z reguły wypadało blado: jutrzenka, gwiazdy, sierp księżyca, tęcza, także skojarzenia biblijne (znane nam chociażby z „Godzinek”).
Tak jak nie ma w stworzeniach najmniejszej odrobiny piękna, które nie pochodziłoby od Stwórcy, podobnie wszelkie stworzone piękno odnaleźć można w Maryi, i to w stopniu najwyższym. Pod każdym względem jest zachwycająca! Wiemy z doświadczenia mistyków, że kto raz Ją ujrzał, odtąd nie przestawał tęsknić za Nią i za spotkaniem z Nią. Nasza natura ukierunkowana jest na piękno i taką wiecznie pozostanie, a odkrywanie go w Maryi, w obcowaniu z Nią, będzie dla nas źródłem szczęścia, a zarazem ogromnej wdzięczności Bogu, który Ją dla nas stworzył.
Wprawdzie „na zewnątrz” Trójcy Świętej, a więc gdy zwraca się Ona ku stworzeniom, zawsze działają jednocześnie Trzy Osoby Boskie, lecz każda z Nich czyni to na swój własny sposób i w oparciu o własne cechy indywidualne. Tak było też przy stwarzaniu Maryi: każda z Osób odzwierciedliła w Niej swoją własną doskonałość – swoje cechy, swoje upodobania, swoją własną miłość i to wszystko, czym różni się od pozostałych Osób. Uczynił to Bóg w sposób wprawdzie dostępny dla Maryi jako dla stworzenia, ale zarazem w sposób przekraczający to wszystko, czym obdarował wszystkie pozostałe stworzenia razem wzięte. Dlatego można powiedzieć, że Maryja pozostanie dla nas wszystkich, i to bez bez końca, wielką tajemnicą i „niespodzianką” w dziedzinie odkrywania złożonego w Niej przez Stwórcę dobra, piękna i prawdy. Można obrazowo powiedzieć, że my, aniołowie i ludzie, zawsze będziemy pełni zachwytu, jakby wypływając na cudowne morze (chodzi właśnie o Maryję), łączące się bezpośrednio z bezkresnym Boskim oceanem, niemożliwym do zgłębienia dla jakiegokolwiek stworzenia, z Maryją włącznie.
Polska mistyczka Teresa Wyskiel, znana też jako siostra Medarda, te słowa (wybrane przeze mnie) wkłada w usta Pana Jezusa: «Otóż tak samo jest z całą pięknością wszystkiego co jest stworzone. Podziwiamy wielkiego Artystę, którym jest Ojciec Przedwieczny, lecz wykończycielem, który rozjaśnia, który nadaje obrazowi urok, godny wielkiego podziwu – jest właśnie DUCH ŚWIĘTY. On jakby najdelikatniejszym pędzlem uzupełnił, wycieniował i nadał obrazowi to piękno, gdyż jest Duchem Piękności, Duchem Światłości, Duchem Miłości, Duchem Artystą, Duchem uzupełniającym wszystko, co jest stworzone, Duchem największej subtelności».
A oto inny jej tekst, z 27.04.1951 r., który możemy odnieść do siebie samych, ale w najwyższym stopniu do Maryi jako do najpokorniejszej Oblubienicy Ducha Świętego: «Przy stwarzaniu tych wszystkich piękności i dzieł Duch Święty unosił się i stwarzał, upiększał, modelizował. On jest największym Artystą piękności. Ducha Świętego należy nazywać Największym Artystą – kocha wszystko co piękne.
On – gdy zobaczy duszę, która pragnie dążyć do ideału i z Nim się złączyć – przychodzi i przynosi jej swoje dary namaszczenia. Przynosi swoje Dary i pomaga takiej duszy, by stała się piękną, podobną do Niego. Przynosi te Dary jak najpiękniejsze farby i tak upiększa, wykańcza artystycznie to wielkie Dzieło, które jest na obraz i podobieństwo Nasze. Pragnie On wlać
w nią najpiękniejsze tchnienia (!), wszystkie najwznioślejsze pomysły (!), wszystkie najświętsze porywy (!), a dając lekki powiew wiatru, duszę tę upiększa – mozaikuje. Każda łaska to jakby kawałek kolorowego szkła mozaikowego do upiększenia tego przybytku, aby nie były daremne wypowiedziane słowa: „Jesteście świątynią, a Duch Święty mieszka w was”.
Niech tylko dusza odda się Duchowi Świętemu! Tym więcej łask otrzyma na ślepo, bezwiednie, im bardziej na ślepo się odda. Bo to oddanie jest największą z łask dla duszy. Wie ona, że coś się w niej dokonuje, ale nie może zdać sobie sprawy, co to jest? Czuje się wtedy małą, czuje się nijaką, niegodną niczego. Wtedy, w chwili największego działania łaski Bożej – działania Ducha Świętego – podziwia się tego Wielkiego Artystę, tworzącego jakieś wielkie Dzieło z materii niewiele wartej. Wówczas Jego geniusz się uwydatnia».
Ponieważ jest Duchem Najświętszym, w pełni upodobnił Maryję do Siebie, ponieważ była Mu zawsze w pełni uległa i nigdy Mu nie nie przeszkadzała (jak my to czynimy) w Jego działaniu. Obdarował Ją czym tylko mógł (a jest Wszechmocny!), czyniąc Ją Najświętszą ze stworzeń oraz Najpiękniejszą pod każdym względem. Jako taka jest, i na wieki będzie, Jego największą chlubą, a zarazem przedmiotem zachwytu i podziwu dla wszystkich stworzeń. Wyłącznie w niej Stwórca, choć jest nieskończenie doskonały w swoim działaniu, doszedł do kresu swoich możliwości: nie mógł już stworzyć nikogo doskonalszego, lepszego, piękniejszego ani mądrzejszego. A pozostałe stworzenia, obcujące z Maryją, jeśli nawet stosują do określenia Jej przeróżnych doskonałości przedrostek „naj” (stopień najwyższy), nigdy nie zdołają w pełni tych doskonałości poznać, ogarnąć, a tym bardziej w swoich hymnach wyśpiewać. Nigdy – to znaczy przez całą wieczność!
C. PRAWDA.
Ponieważ Bóg jest Absolutem, Bezkresnym Oceanem Doskonałości, i jako taki na zawsze, na całą wieczność, pozostanie dla stworzeń Tajemnicą – zechciał nas, biednych żeglarzy, dysponujących tylko byle jaką tratwą, wyprowadzić na przyjazne nam morze o imieniu Maryja. Wprawdzie i jego brzegi giną nam z oczu, gdyż doskonałość „Zwierciadła Boga”
w stosunku do Boga posiada tylko jeden brak: jako stworzona nie jest nieskończona ani nieograniczona, jednak przez wieki będziemy mieć świadomość, że pływamy po akwenie połączonym z Oceanem i otwartym na jego absolutny bezkres. Poznając to morze, zbliżymy się najbardziej jak to możliwe do samego Oceanu. Stanie się tak, ponieważ żadne ze stworzeń nie zna i nie pozna lepiej Boga niż Maryja, a dla Niej wielką radością będzie pełnienie roli naszej nauczycielki. Przynajmniej ja marzę o tym, by właśnie przy Jej pomocy i w Jej szkole poznawać Boga, a dzięki temu coraz goręcej i pełniej Go miłować. potem zaś dzielić się tymi tajemnicami z innymi Niebianami. Czy kroczenie po ziemi śladem świętych, którzy oddali się Jej w niewolę miłości, nie daje nam wyjątkowego prawa do nauki w Jej wiecznej szkole? Oczywiście Maryja może posługiwać się, jak to bywa w wyższych uczelniach, wielką liczbą „adiunktów” czyli pomocników, aniołów i świętych, którzy już w Jej szkole osiągnęli wyższe wykształcenie. Dla nich może być wielkim szczęściem posiadać gorliwych uczniów,
z którymi dzieliliby się swoją znajomością Boga.
Na razie przychodzę do Maryi jak przedszkolak, który uczy się od Niej liczyć pierwsze przedmioty – dodawać je i odejmować – wiedząc, że posiadła Ona sztukę „liczenia” w stopniu przekraczającym możliwości wszystkich uniwersyteckich wykładowców matematyki, a nawet geniuszy w tej dziedzinie, razem wziętych. Zna Ona Boga w sposób niedostępny dla innych stworzeń, a tym bardziej wszystkie Jego stworzenia: aniołów, ludzi, wszechświat. Poznając więc Maryję, poznaję w Niej prawdę o Bogu i Jego doskonałościach – o Prawdzie, Pięknie
i Dobru Absolutnych, o Jego doskonałych cnotach – trochę w taki sposób, jakbym chwytał koniuszek nici nawiniętej na bezkresny kłębek.
Wiele mówiące świadectwo spotkania pewnej Francuzki z Maryją znajdujemy w czasopiśmie Stella Maris z roku 1996. Oto jego fragment: «Gdy spojrzała mi prosto w oczy, uważnie
i mocno, poczułam, że w tym jednym spojrzeniu zawarła całą wiedzę o mnie: o moim wewnętrznym usposobieniu i skłonnościach, o moim życiu przeszłym, teraźniejszym i przyszłym. Miałam wrażenie, że moja dusza została całkowicie obnażona. […] Był to moment, w którym została mi objawiona inteligencja Maryi – doskonała, absolutnie pełna, przekraczająca ludzką miarę. Uświadomiłam sobie, że Maryja zna wszystkie tajemnice świata, i to od jego stworzenia aż do najdalszej przyszłości. Nic nie jest Jej obce. Jej rozum jest napełniony wiedzą,
o której nawet nie może marzyć największy uczony i odkrywca. Jednocześnie dane Jej jest dogłębne poznanie wszystkich stworzonych przez Boga dusz, żywych i umarłych, jak też potrzeb każdej z nich. Posiada pełną znajomość wszystkich Bożych tajemnic, i to zarówno tych, które już zostały nam objawione na ziemi, jak i przewidzianych do odkrycia przez nas po śmierci.
Sprawiało mi nieopisaną radość przebywanie z Osobą o tak wysokiej inteligencji. Byłam bardzo zdumiona tą stroną charakteru Maryi. Kościół przyzwyczaił nas do patrzenia na Maryję wprawdzie jako na Matkę Chrystusa, lecz zarazem jako na żonę cieśli – kobietę prostą, zwyczajną, skromną i pozbawioną wyrazistych cech osobowości».
Ktoś może pomyśleć: jaka szkoda, że nie mogę oczekiwać tego, by w Niebie Najświętsza Matka, otoczona przez miliardy Niebian, znalazła choć krótkie chwile tylko dla mnie… Tak chciałbym doświadczać Jej czułości i serdeczności, przytulać się do Niej i odczuwać bicie Jej serca, opowiadać o tym co przeżywam, czerpać z Jej wyjątkowej mądrości… Co do tego – nie ma obawy – odpowiem. W Niebie wszystkie godziwe pragnienia są zaspokojone, nie odczuwa się tam żadnego braku w żadnej dziedzinie życia. Natomiast jak to jest możliwe, niech pozostanie na razie dla nas tajemnicą. Wystarczy nam wiedzieć, że Wszechmocny Bóg ustanowił dla Nieba reguły i prawa o wiele doskonalsze niż dla ziemi, by zapewnić swoim stworzeniom absolutną pełnię szczęścia. Jednym z przejawów tego szczęścia jest bezpośrednie obcowanie z Osobami Trójcy Świętej oraz z Maryją, i to na miarę potrzeby naszego serca. Niebiańskiej międzyosobowej miłości niczego nie brakuje w tym bezbrzeżnym Oceanie Szczęścia. Nie trzeba też zapisywać się na listę ani ustawiać w długiej kolejce, czekając na spotkanie.